Poznaj Skórę
Odżywczy, pełen natury balsam który zapewni ukojenie i ochronę Twojej skóry w każdych warunkach...od twarzy aż po stopy!
Jak to się zaczęło
Wszystko zaczęło się, gdy przeczytałem o eksperymencie przeprowadzonym w połowie lat 1900 z szwedzkim balsamem wojskowym. Żołnierze w Szwedzkiej armii potrzebowali czegoś, co pomoże im złagodzić i wyleczyć odciski na stopach oraz różne zadrapania i skaleczenia. W odpowiedzi na to wojsko zleciło swojej aptece stworzenie produktu spełniającego potrzeby żołnierzy. Powstała uniwersalna maść do pielęgnacji skóry, zapakowana w metalowym pojemniku, która szybko zdobyła status kultowy wśród żołnierzy.
Balsam na... wszystko?
Na początku balsam miał być używany do łagodzenia podrażnień skóry. Zarówno żołnierze, jak i zwykli ludzie, którzy go odkryli, szybko znaleźli wiele innych zastosowań. Było ich tak wiele, że stał się on praktycznie uniwersalnym narzędziem. Oto tylko kilka pomysłów na jego wykorzystanie:
- Do łagodzenia suchej skóry.
- Jako balsam do ust.
- Do konserwacji skórzanych butów.
- Do zapobiegania otarciom.
- Na drobne skaleczenia po goleniu.
- Do łagodzenia łap psa.
- Do smarowania broni.
- Jako olej do smażenia na ognisku.
- Do odstraszania komarów.
- Na opryszczkę.
- Jako pomada do stylizacji włosów.
- Do ochrony skóry w wietrznych, chłodnych warunkach.
- Jako olej do łańcucha rowerowego.
- Do woskowania nart.
Droga do Skóry
Po wielu próbach znalezienia tego tajemniczego balsamu, w końcu udało mi się zdobyć ten magiczny produkt, który przekroczył moje najśmielsze oczekiwania. Zawsze nosiłem go ze sobą wszędzie: w każdej torbie, w kieszeni kurtki. Wszyscy moi przyjaciele, którzy go wypróbowali, chcieli wiedzieć, skąd go mam i jak go zdobyć.
Teraz przenieśmy się o kilka miesięcy do wyjątkowej, zimowej wyprawy wspinaczkowej w USA. Wyobraź sobie trzech najlepszych przyjaciół w ogromnej ciężarówce, wypełnionej po brzegi wszystkim, co potrzebne do przetrwania przez dwa tygodnie: namioty, jedzenie, sprzęt wspinaczkowy, raki, lodowe cepy, setki metrów lin, kaski i wiele więcej. Podczas tej podróży Hudsalva była moją nieodłączną towarzyszką. Za każdym razem, gdy wyciągałem ją z kieszeni, wszyscy ochoczo korzystali.
Pod koniec wyprawy, w piękny, mroźny nocny krajobraz Joshua Tree, siedząc na skałach i podziwiając gwiazdy o 01:00 w nocy, wyciągnąłem Hudsalvę, aby posmarować nią spękane dłonie, twarz i usta. Mój najlepszy przyjaciel, leżący obok mnie, natychmiast wyciągnął rękę, aby również użyć balsamu. Wtedy spojrzeliśmy na siebie i jednocześnie powiedzieliśmy: "musimy to zrobić".
I tak oto jesteśmy tutaj.